Najpotężniejszy Pakt XX wieku… 70 lat później
Sojusz NATO, to obecnie najsilniejszy pod względem udziałów w procesach sterowania międzynarodowego sojusz wojskowy na świecie. Udziały te, obliczane w oparciu o cybernetyczną metodę analizy opracowaną przez wybitnego polskiego naukowca, doc. Józefa Kosseckiego[1] wynoszą obecnie aż 40,95 %.[2] Jest to oczywiście pokaźny procent globalnego sterowania, jednak znacznie ważniejszy od tej chwilowej wartości jest kierunek zmian dynamiki jakim cechuje się ten sojusz. W tym przypadku dynamika ta jest bardzo niekorzystna dla tego podmiotu prawa międzynarodowego. Średnioroczna zmiana udziałów sterowniczych Sojuszu w ostatnim dziesięcioleciu to -0,83%. Dla porównania, w tym samym okresie dynamika tych zmian dla Rosji to tylko -0,12%, a dla Chin aż +1,00% (patrz. Tabela.2.).
Jaka zatem przyszłość czeka NATO ?
Przy tak szybkim spadku potencjału sterowniczego[3] najbardziej prawdopodobnym następstwem tej tendencji jest rozpad Sojuszu. W poniższej analizie przedstawimy dowody na potwierdzenie powyższej tezy oraz podamy teoretyczny wyliczony czas rozpadu Paktu Północnoatlantyckiego. Przedstawimy także znaczenie tego wydarzenia dla najsilniejszych państw świata oraz dla Polski.
Do obliczeń będą używane wyliczone udziały w globalnych procesach sterowania międzynarodowego dla lat 2012 – 2024 zestawione w tabeli (tabela.1.).
Dane te dla:
- roku 2012 – są danymi rzeczywistymi (podawanymi na koniec roku), wyliczonymi na podstawie sprawozdań statystycznych[4]
- roku 2018-1 (styczeń roku 2018) – są danymi estymowanymi metodą ekstrapolacji liniowej
- lat 2018, 2021, 2024 – odnoszą się zawsze do końca danego roku i są estymowane metodą ekstrapolacji liniowej
Poniżej przedstawiono wyciąg z tabeli udziału w procesach sterowania, dla systemów które będziemy rozpatrywali w tej analizie. Są to odpowiednio:
- SNATO – Sojusz Północnoatlantycki wraz z Australią
- SUSA – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej
- SAng – inne kraje anglosaskie (Wielka Brytania, Australia i Kanada)
- SInne – pozostałe kraje tworzące sojusz NATO (po odjęciu USA, UK, Australii oraz Kanady)
- SChin – Chińska Republika Ludowa
- SRos – Rosja
- SJap – Japonia
- SPol – Polska
- SNie – Niemcy
- SFra – Francja
Tabela 1 – Udziały w procesach sterowania międzynarodowego (jednostka stosowana w tabeli to %)
Tabela 2 – Średnioroczna dynamika zmian udziałów sterowniczych państw liczona dla dziesięciolecia 2007-2017 (jednostka stosowana w tabeli to %)
W opracowaniu korzystać będziemy także z poniższych dwóch wzorów:
zaś procesy zmian udziałów w sterowaniu, będziemy rozpatrywali, na wykresie “hegemonia / przewaga”
Zanim jednak do tego przejdziemy, słowem wstępu wyjaśnimy zaszeregowanie w naszych obliczeniach Australii po stronie NATO. Otóż państwo ze stolicą w Canberze, należy do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, wspierało USA w wojnie wietnamskiej, należało do organizacji SEATO,[5] a i obecnie użycza Waszyngtonowi miejsc pod amerykańskie bazy wojskowe. Stąd ujęcie obecności Australii po stronie NATO jest niejako rzeczą obowiązkową.
Sojusz Północnoatlantycki stara się kreować wizerunek NATO jako silnej organizacji, przemawiającej jednym wspólnym głosem. Jest on jednak dotknięty głębokim pęknięciem. Pęknięciem, które nomen omen przebiega wzdłuż Atlantyku, a dwa tworzące go obozy – z jednej strony europejski kontynentalny, a z drugiej anglosaski – ciągną z prawie równą siłą – każdy w swoją stronę. Jak jednak wygląda obecnie granica tego podziału, jakie są stosunki sił obu tych obozów i jak będą się one zmieniać w najbliższych latach? Opisać to zagadnienie możemy poniższymi nierównościami (rów.0-a) oraz (rów.0-b):
[ rów. 0-a ]
[ rów. 0-b ]
Wynika z nich, że udział całej grupy anglosaskiej (wraz z USA) w ramach struktur NATO systematycznie maleje i w roku 2024 spadnie poniżej 50%. Jednym słowem grupa państw tradycyjnie związana z Waszyngtonem nie będzie już posiadać większości sterowniczej w ramach tego Paktu, co uniemożliwi utrzymywanie spójności Sojuszu. Obrazem tego będą wzmożone antagonizmy powstające pomiędzy blokami państw wymienionych powyżej. Mogą pojawić się także tendencje odśrodkowe dążące do rozsadzenia tej organizacji od środka. Sterowanie w tym kierunku będą prowadzić głównie Niemcy, które są drugim najsilniejszym sterowniczo członkiem Paktu. Bazując na dotychczasowej sprawdzalności wyników dla cybernetycznej metody wyznaczania punktów konfliktowych[6] prawdopodobieństwo zaistnienia opisanego wyżej scenariusza właśnie w roku 2024 (porównaj rów.0-a) jest najbardziej prawdopodobne.
W drugiej części analizy postaramy się odpowiedzieć na pytanie, jakie konsekwencje strategiczne dla najsilniejszych państw świata będzie miał koniec Paktu Północnoatlantyckiego:
1. Niemcy, które jako NRF już w 1955 roku zostały pod przymusem wkomponowane w struktury NATO niewątpliwie najbardziej skorzystają na rozwiązaniu Sojuszu. Dla Berlina rozpad NATO oznacza osłabienie USA. Zaś słabe Stany, to możliwość uniezależnienia niemieckich sił zbrojnych od protektora zza oceanu. Oczywiście same Niemcy byłyby zbyt słabe, aby skutecznie przeciwstawiać się Ameryce (patrz rów.1-a – ponad 2-krotna przewaga USA nad Niemcami). Jednak przemyślane decyzje gospodarcze (chodzi tutaj o praktyczne, ekonomiczne uzależnienie Austrii od niemieckiego przemysłu)[7] oraz wygrane starcie z Rosją o podporządkowanie sobie Francji[8] (zwycięstwo w wyborach prezydenckich i parlamentarnych partii Emanuela Macron’a) doprowadziły do sytuacji, w której wyjście Niemiec spod hegemoni USA byłoby możliwe (patrz rów.1-b)… gdyby nie istnienie Sojuszu NATO (patrz rów.1-c)
[ rów. 1-a ]
[ rów. 1-b ][9]
[ rów. 1-c ]
2. Rosja z początkiem 2016 roku uzyskała niezależność sterowniczą od polityki amerykańskiej (porównaj rów.2-a)
[ rów. 2-a ]
lecz jeszcze wcześniej, bo już w połowie 2014 roku dostała się pod hegemonię Chin (patrz rów.2-b)
[ rów. 2-b ]
Aby wydostać się spod niej, Rosja potrzebuje sojusznika, który będzie posiadał jak największe udziały w sterowaniu międzynarodowym. Przy czym nie mniejsze (stan na 2018 rok) niż 2,64 % (porównaj rów.2-c)
[ rów. 2-c ]
Moskwa nie może niestety w tym temacie pokładać nadziei w Stanach Zjednoczonych, ponieważ Waszyngton wyznaje ideologię istnienia tylko jednego światowego mocarstwa – Ameryki. Jest to bardzo dobry przykład ideologizmu teoriopoznawczego, charakterystycznego dla cywilizacji sakralnych (w Ameryce cywilizacją tego typu jest cywilizacja żydowska).[10] Warto nadmienić, iż w świetle obliczeń prezentowanej tu metody, już od końca 2014 roku pierwszym mocarstwem świata jest Chińska Republika Ludowa.[11] Co zaś tyczy się Rosji, to z powodu braku możliwości do budowania partnerskich relacji z USA zapewne będzie ona szukała alternatywnego sojusznika, np. w postaci Niemiec. I tutaj pojawia się dla Kremla pewna trudność, ponieważ w roku 2014 NATO stało się przeszkodą na drodze wyżej wymienionej współpracy. Pakt Północnoatlantycki popierając w Donbasie stronę ukraińską[12] (poparcie udzielone pod dyktando USA i grupy państw anglosaskich – porównaj rów.0-a) postawił Berlin i Moskwę po dwóch stronach tej samej barykady. Z tego punktu widzenia Rosja będzie szeroko zainteresowana rozpadem NATO, ale sama będąc uzależnioną od Chin, nie będzie w stanie znacząco przyśpieszyć tego rozpadu.
3. Chiny:
Zbliżenie rosyjsko – niemieckie przestanie być groźne dla Chińskiej Republiki Ludowej dopiero w momencie osiągnięcia 2-krotnej przewagi nad Berlinem i Moskwą. Będzie to miało miejsce z końcem roku 2023 (patrz rów.3-a).[13]
[ rów. 3-a ]
Do tego czasu istnienie NATO oraz konflikt na Ukrainie będą traktowane przez Państwo Środka jako gwarant niedopuszczenia do takiego zbliżenia. Można wysunąć tezę (którą będzie należało zweryfikować empirycznie w latach następnych), że konflikt na Ukrainie zakończy się właśnie w roku 2023, kiedy to możliwe będzie rozpostarcie nowego „Pax Sinica” na teren całej Europy. Warto podkreślić też, że NATO w swej pełnej postaci nie jest zaangażowane w działania na terenie zachodniego Pacyfiku. Żywotne interesy i obecność deklarują tam jedynie kraje anglosaskie, co świadczy o niewielkim znaczeniu rozpadu Sojuszu Północnoatlantyckiego dla Azji wschodniej. W całościowym zarysie globalnej sytuacji warto jeszcze dodać że Chiny posiadając największą dodatnią średnioroczną dynamikę zmian w sterowaniu międzynarodowym (patrz tabela.2.) będą jednocześnie największym orędownikiem i gwarantem ogólnoświatowego pokoju.
4. Dla Japonii klęska NATO to jednocześnie klęska Ameryki. Tej samej Ameryki, która 6 sierpnia 1945 roku dokonała ludobójstwa w Hiroszimie.[14] Jeśli przyjąć, że upokorzenie na arenie międzynarodowej Gaijin[15] znad Missisipi to dla Japończyków sprawa obrony honoru, to wniosek może być następujący – będzie to ich cel ideologiczny. Jak wiemy strategia aby była skuteczna, powinna zawsze być podporządkowana ideologii,[16] co w tym przypadku oznacza, że Japonia będzie chciała końca NATO i nie będzie bronić Sojuszu przed jego rozpadem. Z tych samych pobudek ideologicznych zdominowanie sterownicze Japonii przez Chiny, które nastąpi w styczniu 2018 roku (patrz nierówność rów.4-a)
[ rów. 4-a ]
może być wykorzystane przez kraj kwitnącej wiśni jako okazja do rozbratu z polityką amerykańską. Stany Zjednoczone chcąc utrzymać Japonię w swojej strefie wpływów[17] mogą próbować sprowokować konfrontację energetyczną z Chińską Republiką Ludową.
W tym punkcie stawiamy kolejną tezę (do empirycznego potwierdzenia lub obalenia w ciągu najbliższych kilku miesięcy), że Ameryka może wykorzystać do tego celu Koreę Północną i jej broń atomową. W naszej tezie szczególne miejsce zajmuje także przyszłoroczna Olimpiada w Pyeongchangu, mieście Korei Południowej, zlokalizowanym tuż przy granicy z Koreą Północną.[18] Przypuszczalnie to właśnie tam (lub na terytorium Japonii) państwo Kim Dzong Una może dopuścić się aktu wrogiej agresji (nawet nuklearnej, choć zapewne na niewielką, lokalną skalę). Jeśli takie wydarzenie będzie miało miejsce, to w świetle obliczeń dokonanych w tej oraz jednej z naszych poprzednich analiz[19] będzie można udowodnić hipotezę dotyczącą tego, że Korea Północna działając w interesie (lub z inspiracji) USA wywołała konflikt tak potrzebny Ameryce.
5. Stany Zjednoczone to kraj który najbardziej straci na rozpadzie Sojuszu, powołanego do życia blisko 70 lat temu w Waszyngtonie. „Obcięcie” udziałów sterowniczych NATO o połowę (z 36 % do na zaledwie 18 %) to utrata wpływu na politykę Europejską i Światową. Stąd zapewne Stany będą parły do konfrontacji z największym (obecnie) swoim rywalem – Chińską Republiką Ludową – aby podzielić ten kraj na kilka mniejszych państewek. Takie działanie (przy tradycyjnym podejściu do analiz geostrategicznych) może wydawać się słuszne, jednak przy tak niekorzystnej dla Ameryki dynamice zmian w udziałach sterowniczych (średnioroczna ujemna zmiana o wartość -0,37 %) będą one w dalszej perspektywie skazane na porażkę. Badacze zagadnień cybernetyki społecznej udowodnili, że procesy autonomiczne swobodne (czyli te o powstrzymywanej rozbudowie), funkcjonują dłużej niż procesy autonomiczne nieswobodne (o niepowstrzymywanej rozbudowie).[20] Stąd najlepszym rozwiązaniem dla USA byłoby stopniowe wycofywanie się z polityki zagranicznej i odejście od roli „Szeryfa Świata”. Oczywiście amerykańscy decydenci mogą postąpić wręcz odwrotnie, ale wtedy doprowadzi to do pogłębienia ujemnej dynamiki zmian w udziałach sterowniczych Waszyngtonu i w konsekwencji może przyśpieszyć wyliczoną datę rozpadu NATO. Przerabiali to niegdyś Anglicy, którzy zorientowawszy się w sytuacji zahamowali wzrost swojej mocy swobodnej poprzez parcelację Imperium Brytyjskiego. Francuzi z kolei przespali ten moment po II Wojnie Światowej i obecnie są tylko cieniem swojej dawnej potęgi. Co zrobią Stany zjednoczone ? To pytanie pozostawiamy otwartym…
…co by to jednak nie było, rozpad NATO jest nieunikniony. A że w historii świata na gruzach jednych sojuszy pojawiały się kolejne, to i tym razem na upadku Paktu Północnoatlantyckiego skorzystają kolejne sojusze. Tym razem, uwzględniając potencjał sterowniczy i dynamikę jego zmian, możemy z całą pewnością powiedzieć że rola ta przypadnie w udziale Chińskiej Republice Ludowej. Słowem końcowego komentarza należy dodać, że największe mocarstwo dzisiejszego świata – Chiny – chcąc dopilnować parcelacji NATO powinny pamiętać o tym, aby w najbliższym czasie rozpocząć izolowanie bloku anglosaskiego od ich państw satelickich, takich jak chociażby dzisiejsza Polska. Wtedy nierówność (rów.0-a) będzie mogła doprowadzić do upadku NATO przed upływem najbliższych 7 lat.
A Polska… ?
… Polska elita powinna wreszcie działać perspektywicznie, z wyprzedzeniem dostrzegając swoją szansę i podążać w przyszłość z blokiem wygranych, a nie tych którzy tracąc znaczenie na arenie międzynarodowej niechybnie pociągną ją za sobą w dół.
.
.
Niniejsze opracowanie można powielać i publikować w języku polskim (w całości lub we fragmentach), ale tylko i wyłącznie z zachowaniem podania źródła i autora.
Zabrania się jakiegokolwiek przekładu lub tłumaczeń niniejszej pracy (w całości lub jej fragmentów) na jakiekolwiek języki obce, bez zgody autora.
Copyright [14.09.2017] by [Tomasz Banyś]
© ICAS 2017, instytut.icas@gmail.com
.
.
[1] Józef Kossecki, „Metacybernetyka”, Kielce – Warszawa 2005, rozdział 14, wyd. pdf http://autonom.edu.pl
[2] Stan na koniec sierpnia 2017 roku – obliczenia własne autora
[3] Potencjał sterowniczy traktujemy tutaj jako % udziału w globalnych procesach sterowania międzynarodowego
[4]
Dane pochodzą z publikacji: S.Kurowski „Historyczny proces wzrostu gospodarczego”, PWN Warszawa 1963 (produkcja żelaza dla lat 1700 – 1913 oraz produkcja stali dla lat 1914 – 1959);
Roczniki statystyczne wydawane przez „Biuro statystyczne wspólnoty europejskiej” (produkcja stali dla lat 1960-1979);
Dane statystyczne opublikowane przez WSA – World Steel Association (produkcja stali dla lat 1980 – 2017)
[5] Southeast Asia Treaty Organization
[6] Pod hasłem sprawdzalności mamy na myśli bardzo wysoką korelację czasów teoretycznych i historycznych, które zostały policzone i opisane w książce J.Kossecki „Metacybernetyka”, Kielce – Warszawa 2005, str.277, wyd. pdf http://autonom.edu.pl
[7] https://sztab.org/wspolpraca-austriacko-niemiecka/
[8] Francja znalazła się już raz w podobnej sytuacji po roku 1845, z tą różnicą, że wtedy była zmuszona do działania na korzyść Anglii. Wyrazem tego było przystąpienie Paryża do wojny krymskiej po stronie Angielskiej, przeciwko Rosji. Porównaj J.Kossecki, „Cybernetyka społeczna”, wyd. 2 rozsz., PWN, Warszawa 1981, s. 491-497
[9] Udział w sterowaniu międzynarodowym dla Austrii podawany jest na bazie obliczeń własnych autora
[10] https://youtu.be/LlxNpGjaJ0I?t=4449
[11] W roku 2014 udział sterownicze Chin w procesach międzynarodowych wynosił 19,93 % i wciąż wzrastał. Analogiczny udział USA wyniósł 16,49 % i rok rocznie po dziś dzień maleje
[12]
Porównaj również z analizą: Instytut ICAS, „Co takiego przydarzyło się Ukrainie… i jak to jest z tą turecką niezależnością… ?”, 21.01.2017
[13] Zależność pokazana w równaniu (rów.3-a) mogła być także jedną z przyczyn bierności Pekinu wobec sprawy Ukraińskiej lub cichego przyzwolenia na konflikt w Donbasie, który odepchnął Niemcy od Rosji.
[14]
„W sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, która weszła w życie 1951 (…) Według tej konwencji ludobójstwem jest „jakikolwiek z następujących czynów dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub w części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych jako takich: a) zabójstwo członków grupy, b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy, c) rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego, (…) Konwencja uznaje ludobójstwo, popełnione zarówno w czasie wojny, jak i pokoju, za zbrodnię w obliczu prawa międzynarodowego, cyt. za elektroniczną wersją encyklopedii PNW, stan na 14.09.2017
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/ludobojstwo;3934257.html
[15]
Słowo “gaijin” oznacza dosłownie “człowieka z zewnątrz”. Jest ono w powszechnym użyciu, ale w zależności od kontekstu ma w swoim tonie pewien wyraz niechęci w stosunku do cudzoziemców. Odnosi się przede wszystkim do białych ludzi lub pochodzących z Zachodu. Natomiast słowo gaikoku-jin, to “człowiek z zewnętrznego kraju”. Jest ono bardziej formalne (np. zapis oficjalny w dokumentach) i uprzejme, cyt. za Wipiedia: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gaijin
[16] Porównaj, J.Kossecki, „Naukowe podstawy Nacjokratyzmu”, wyd. Harfor Warszawa 2015, str.15-16
[17]
Porównaj analizę ICAS: https://instytuticas.wordpress.com//2017/02/26/chiny-usa-rosja-i-kwestia-polska/
Ponieważ w powyższej analizie nie uwzględniliśmy elementu ideologicznego dla państwa japońskiego, fragment artykułu „Państwo Środka będzie mogło osiągnąć ponad 2-krotną przewagę nad Japonią (wydarzenie to będzie miało miejsce z początkiem roku 2018). Wtedy też może dojść do konfliktu energetycznego pomiędzy tymi państwami (a w konsekwencji, pomiędzy blokami sojuszniczymi tych państw)” jest niezamierzoną dezinformacją dysymulacyjną. Konflikt bowiem z dużym prawdopodobieństwem pojawi się, ale na linii Chiny – USA i będzie to walka o wpływy w Japonii.
[18] Teza postawiona poprzez analogię do Olimpiady w Pekinie i Konflikt w Gruzji (rok 2008) oraz Olimpiada w Soczi i konflikt na Ukrainie (rok 2014)
[19] https://instytuticas.wordpress.com//2017/02/26/chiny-usa-rosja-i-kwestia-polska/
[20] Porównaj, J.Kossecki, „Naukowe podstawy Nacjokratyzmu”, wyd. Harfor Warszawa 2015, str,183-186
—————————————————————————————————————————
13 grudnia 2017 roku ukazał się na stronie:
http://damian-kmiotek.blog.pl/
artykuł, w którym autor/autorka wpisu na stronie powyższego bloga (niestety osoba ta nie przedstawia się z imienia i nazwiska dlatego pozwolę sobie nazywać ją dalej po prostu krótkim słowem AUTOR) pisze, że nie zgadza się z analizą Instytutu ICAS (niestety bez podania źródła nagrania, co umożliwiłoby czytelnikowi poznanie metody i sposobu oceny jaką przedstawiliśmy w ramach październikowej Konferencji na falach NAI Warszawa).
Nagranie to jest dostępne pod tym linkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=dwQ4UqBryVo
„Z wnioskami jednak zgodzić się nie mogę, (…)”
(źródło http://damian-kmiotek.blog.pl/)
oraz że przedstawi swoją własną analizę
„(…) dlatego przedstawiam własną analizę.”
(źródło http://damian-kmiotek.blog.pl/)
O ile sama deklaracja AUTORA o przedstawieniu własnej analizy jest w nauce czymś pożądanym i pozytywnym, ponieważ pozwala wzbogacać dorobek naukowy, o tyle już samo wykonanie niestety bardzo mnie rozczarowało. W całym tekście AUTOR stawia sporo twierdzeń, ale dla żadnego z nich nie przedstawia niestety dowodów w postaci obliczeń. Zatem w myśl nowoczesnego podziału dziedzin poznania, uprawia on “filozofię” (w filozofii występują twierdzenia, ale nie ma formalnych dowodów) a nie „naukę” (nauka zawiera w sobie zarówno twierdzenia jak i potwierdzające lub obalające je procedury dowodowe).
Wynika stąd jasno, że porównania pracy naukowej (Instytut Cybernetycznych Analiz Strategicznych) z interpretacją filozoficzną (http://damian-kmiotek.blog.pl/) nie da się przeprowadzić na gruncie naukowym.
Ażeby jednak nie wykazywać złej woli wobec AUTORA i nie zrażać go w poznawaniu cybernetyki, chciałbym wskazać że podejście AUTORA może być spowodowane Jego/Jej dynamizmem charakteru. Jest to osoba wykazująca silny egzodynamizm, o czym świadczą często wstępujące w tekście dezinformacje symulacyjne.
A oto i przykłady:
1. AUTOR formuuje dwie tezy:
- „Chiny są najsilniejszym pretendentem do bycia hegemonem.”
- „Jeżeli chodzi o USA, to są aktualnym hegemonem.”
Poniższe dane (na bazie moich własnych obliczeń) pokazują jasno, że Chiny już w 2014 roku zostały światowym liderem (wcześniej użyto błędnie słowa “hegemonem”), dysponując największymi udziałami w procesach sterowania międzynarodowego, co więcej przewagi tej (wcześniej użyto błędnie słowa “hegemonii”) tej nie oddadzą Amerykanom, co z kolei obrazuje poniższa nierówność spełniona na korzyść Chin:
ICAS – MAS 01 – Szybkość obiegu pieniądza
Drugą dezinformacją, którą zanalizujemy będzie ten fragment tekstu AUTORA:
- „Lepszym scenariuszem jest dla USA pokonanie Chin przy pomocy Rosji i Niemiec. Ponieważ Rosja i Niemcy też słabną, USA na długo zachowają swoją część wpływów i będą mogły próbować poróżnić Rosję i Niemcy w przyszłości.”
I w tym przypadku jest to dezinformacja, co pokazuje poniższa nierówność spełniona na korzyść Chin, czyli na niekorzyść sojuszu Rosja-USA-Niemcy (i to nawet w przypadku doliczenia do strony Niemieckiej udziałów sterowniczych Austrii – jako systemu podporządkowanego ekonomicznie NRF’owi):
Ze swojej strony dodam, że nawet pomoc Anglii, Australii i Kanady dla strony amerykańsko-rosyjsko-niemieckiej nie zmieniłaby tendencji zmian dynamiki powyższej nierówności (zachęcam do samodzielnych obliczeń, które można przeprowadzić bazując na poniższej tabeli – uzupełnionej już o zwiększone udziały sterownicze Rosji po aneksji Krymu):
Przy dominujących motywacjach poznawczych AUTOR może pokusić się o dokonanie samodzielnych obliczeń i uzupełnienie artykułu o dowody (przejście z dziedziny poznania filozoficznej na naukową) do czego gorąco zachęcam. W tym miejscu stawiam hipotezę, iż przy dominacji motywacji ideologicznych nad poznawczymi taka praca nie zostanie podjęta, a artykuł pozostanie w dziedzinie poznania filozoficznego. Weryfikacji tej hipotezy będzie można dokonać w przyszłości.
Poniżej zamieszczam także pełen omawiany tekst wpisu ze strony, żeby czytelnik mógł go sprawdzić i porównać z moją analizą tekstu i osoby AUTORA:
(całość dostępna pod linkiem)
http://damian-kmiotek.blog.pl/
Pozdrawiam w imieniu Instytutu ICAS Tomasz Banyś
Kontakt:
„Analiza sytuacji geopolitycznej 2017
Kategorie: Bez kategorii ¶ Napisz odpowiedź
Instytut Cybernetycznych Analiz Strategicznych wyliczył aktualne procentowe udziały państw w procesach sterowania międzynarodowego.
Przedstawił również wnioski tych analiz opartych na tych wyliczeniach, między innymi na zjeździe NAI w październiku 2017 (prelegent pan Tomasz Banyś).
Cieszę się, że ktoś te udziały obliczył. Z wnioskami jednak zgodzić się nie mogę, dlatego przedstawiam własną analizę.Jakie wytworzą się sojusze?
Aby dobrze przeanalizować bieżącą sytuację geopolityczną należy zacząć od analizy, jakie wytworzą się sojusze. Rozważmy więc po której stronie opłaca się być poszczególnym krajom.
Chiny są najsilniejszym pretendentem do bycia hegemonem. Opłaca im się praktycznie każdy sojusz. Im więcej sojuszników tym większa szansa zwycięstwa.
Ponieważ Chiny rozwijają się bardzo szybko, będą mogły wkrótce narzucać swoją wolę każdemu państwu, jeśli nie zostaną powtrzymane.
Jeżeli chodzi o USA, to są aktualnym hegemonem. Nie mają już jednak wystarczająco dużo siły aby samodzielnie rządzić całym światem.
Jeśli nie zrobią nic, to ich interesy zostaną wypchnięte z Eurazji przez Chiny, Rosję i Niemcy, a świat podzieli się na co najmniej trzy strefy: amerykańską, rosyjsko-niemiecką i chińską.
Gdy Amerykanie się zorientują, że walka ze wszystkimi pretendentami będzie dla nich przegrana, zapewne zechcą zmniejszyć ilość stref, na które świat się podzieli, aby zachować jak największe wpływy.
Mają więc do wyboru: sojusz z Chinami przeciwko Rosji i Niemcom i sojusz z Rosją i Niemcami przeciwko Chinom.
Jeśli USA wybiorą sojusz z Chinami przeciwko Rosji i Niemcom, to już po kilku latach po pokonaniu Rosji i Niemiec Chiny będą miały dwukrotną przewagę nad USA i zdominują USA.
Lepszym scenariuszem jest dla USA pokonanie Chin przy pomocy Rosji i Niemiec. Ponieważ Rosja i Niemcy też słabną, USA na długo zachowają swoją część wpływów i będą mogły próbować poróżnić Rosję i Niemcy w przyszłości.
Podobnie sprawa ma się w przypadku Japonii. W tym roku Chiny osiągną dwukrotną przewagę w udziale w procesach sterowania międzynarodowego nad Japonią. Zwycięstwo Chin nie jest więc dla niej korzystne, ponieważ Chiny będą mogły narzucać Japonii swoją wolę.
Trzeba dodać, że Chiny są sąsiadem Japonii, a nikt nie lubi, gdy jego sąsiad jest hegemonem. Dużo lepsza sytuacja dla Japonii rysuje się po zwycięstwie USA. Jeśli trend zmian udziału w procesach sterowania międzynarodowego zostanie utrzymany, to Japonia wyprzedzi USA za około 20 lat.
Japonii bardziej opłaca się więc sojusz z USA przeciwko Chinom.
W przypadku Rosji sytuacja ma się podobnie. Chiny już mają ponad dwukrotną przewagę nad Rosją i ta przewaga będzie rosła. USA natomiast nie mają nad Rosją dwukrotnej przewagi i ich przewaga maleje.
W dodatku Chiny są sąsiadem Rosji. Rosji bardziej opłaca się sojusz z USA przeciwko Chinom, oczywiście pod warunkiem, że podzielą się „sprawiedliwie” strefami wpływów. Dopóki USA nie chce dać Rosji odpowiedniej strefy wpływów, Rosja jest zmuszona być razem z Chinami przeciwko USA.
Niemcom opłaca się przede wszystkim sojusz z Rosją. USA i Chiny mają ponad dwukrotną przewagę nad Niemcami i bez odpowiedniego sojusznika zarówno Chiny jak i USA mogą narzucać Niemcom swoją wolę.
Dlatego Niemcy współpracują z Rosją, a oprócz tego równolegle próbują budować superpaństwo europejskie, aby zwiększyć udział w procesach sterowania międzynarodowego, jakim dysponują. Z podobnych powodów Niemcom również bardziej opłaca się sojusz z USA, pod warunkiem, że odpowiednio się z USA podzielą strefami wpływów.
Podsumowując: USA, Rosji, Japonii i Niemcom opłaca się sojusz przeciwko Chinom, pod warunkiem, że odpowiednio podzielą strefy wpływów.
Pod koniec roku 2017 Chiny powinny uzyskać 50% sumarycznego udziału w procesach sterowania międzynarodowego USA, Japonii, Rosji i Niemiec. Również na przełomie roku 2017 i 2018 Chiny osiągną około 50% udziału całego NATO. Chiny stają się więc zagrożeniem i dla NATO i dla pozostałych najsilniejszych krajów. Powinno to przekonać USA do odwrócenia sojuszy i podzielenia stref wpływów.
Donald Trump w kampanii wyborczej mówił o porozumieniu z Rosją i wspólnej walce m.in. z ISIS. Elity amerykańskie są więc świadome, że współpraca z Rosją im się opłaca.
Pan Banyś z Instytutu Cybernetycznych Analiz Strategicznych słusznie zauważył, że Rosja i Japonia przygotowują się do bycia po jednej stronie, bo domykają sporne sprawy z okresu II wojny światowej. Jednak błędnie wskazał, że będą one po stronie Chin.
Zwycięstwo Chin jest sprzeczne z interesem tych krajów jako systemów autonomicznych, ponieważ obydwa stałyby się wasalami Chin. W dodatku Chiny są ich sąsiadem. Kraje te prawdopodobnie będą więc po stronie USA. Sputnik Polska pisał jakiś czas temu za brytyjskim the Sun o wspólnych lotach wojskowych amerykańsko-rosyjsko-japońskich w pobliżu Korei Północnej.
Oczywiście Rosja wygląda na przyjaciela Chin i wroga USA. Ale czy jeśli Rosja i USA zawrą sojusz, zechcą nam o tym powiedzieć, czy będą to trzymać w tajemnicy?Jaką metodę USA i ich sojusznicy zastosują aby pokonać Chiny?
Moc swobodna Chin jest około dziesięciokrotnie większa od mocy swobodnej USA. Aby Chiny przestały rozwijać się szybciej niż USA należy zredukować moc swobodną Chin o około 90 procent lub zwiększyć moc swobodną USA dziesięciokrotnie. Należy przyjąć, że to drugie jest nierealne, bo nie da się w krótkim czasie zwiększyć produkcji stali dziesięciokrotnie. Jeżeli moc swobodna Chin ma spaść dziesięciokrotnie, to nie wystarczy wywołać kryzys finansowy, aby to uczynić. Pozostają więc dwie metody: atak militarny na Chiny i zniszczenie ich przemysłu, domów itd. lub zablokowanie handlu Chin z resztą świata. USA panując na morzach są wstanie zablokować handel Chin z kontynentem amerykańskim. Aby zablokować handel Europy z Chinami wystarczyłoby jeszcze mieć po swojej stronie lub kontrolować dwa kraje Rosję i Iran. W celu realizacji ataku militarnego amerykanie potrzebują bazy lądowej, ponieważ Chińczycy są w stanie łatwo zatapiać amerykańskie lotniskowce aż do wybrzeży Japonii i Filipin. Idealnie by było gdyby tej bazy bronili sojusznicy z NATO. Mało prawdopodobne by jakiś kraj dobrowolnie zdecydował się być taką bazą, ponieważ ryzyko, że ulegnie zniszczeniu jest wysokie. Idealnie na taką bazę nadaje się Korea Północna. Jest zlokalizowana bardzo blisko Pekinu. Korea Północna pierwszą próbę jądrową przeprowadziła 4 lata temu, a dopiero teraz jest na to silna reakcja USA. Mało prawdopodobne jest więc, aby faktycznym celem była eliminacja zagrożenia dla Świata ze strony Korei Północnej. Jeśli Korea Północna zostanie zdobyta i obsadzona wojskami NATO, to Chiny próbując ją odbić będą musiały się liczyć z walką przeciwko NATO+Japonia+Rosja, które to państwa mają ponad dwukrotną przewagę nad Chinami, więc powinny wygrać. W takiej sytuacji Chiny raczej nie zdecydują się na walkę w Korei. Wybiorą do walki inne miejsce. Wybiorą kraj, którego udział jest dość wysoki, ale nad którym mają ponad dwukrotną przewagę. Wybiorą kraj, któremu NATO nie pomoże i raczej kraj, który ma dużo surowców, których potrzebują Chiny. Krajem spełniającym te warunki jest Rosja. Trudno sobie wyobrazić kraje NATO takie jak Polska wysyłające wojska na pomoc Rosji. A wysyłające wojska do Korei Północnej jak najbardziej można sobie wyobrazić przy odpowiedniej propagandzie. Jednak z wariantem pierwszym kłopot jest w uzasadnieniu nalotów dla Chiny, tak aby mieć poparcie światowej opinii publicznej. Dlatego drugi wariant, związany z blokadą handlu Chin na morzach, w Rosji i Iranie wydaje się dla USA i ich sojuszników atrakcyjniejszy. Aby go zrealizować trzeba kontrolować Iran, lub wywołać tam wojnę, bezpośrednio lub choćby przez pośrednika takiego jak Arabia Saudyjska.
Utrudnienie transportu z Chin i do Chin na morzach i w Rosji może się dokonywać pod pretekstem ograniczania handlu z Koreą Północną. Jest to metoda bardzo wygodna propagandowo. Rosja i USA mogą ciągle udawać przyjaciół Chin. USA będą mogły ciągle udawać wrogów Rosji, a Rosja wrogów USA. Chiny potrzebują żywności z zagranicy, a także surowców.
Blokada handlu powinna więc zmusić Chiny do ataku militarnego, ponieważ jego brak spowoduje porażkę Chin, które maja spore szanse wygrać militarnie, ponieważ moc swobodna Chin jest większa od mocy swobodnej innych krajów.
Jednak Chiny nie mogą walczyć w Iranie, ponieważ wiąże się to z dużym ryzykiem odpowiedzi militarnej NATO. Między Chinami a Iranem NATO ma swoje bazy w Afganistanie i łatwo jest zorganizować jakąś prowokację, a wojska Chińskie jakoś do Iranu muszą dotrzeć.
Znowu w tym wypadku najbardziej prawdopodobny jest atak Chin na Rosję, ponieważ Rosji NATO nie pomoże, Chiny mają nad nią ponad dwukrotną przewagę, Rosja posiada surowce, których potrzebują Chiny i może służyć jako szlak transportowy między Europą a Chinami.W zaistniałej sytuacji prognozowany przez ICAS kres NATO w 2024 jest mało prawdopodobny. Kres NATO w obecnym kształcie powinien nastąpić znacznie wcześniej, ponieważ najprawdopodobniej militarna faza waliki o hegemonię rozpocznie się w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
Po zakończeniu rywalizacji o hegemonię, bez względu na to czy odbędzie się ona zgodnie z przedstawionym powyżej scenariuszem, czy z jakimś innym, część członków NATO przejdzie do chińskiej strefy wpływów, ewentualnie w przypadku pokonania Chin – do rosyjskiej strefy wpływów. Będą oni musieli przestać być członkami NATO.
Nie jest jednak pewne, czy pozostali członkowie NATO pozostaną w tej organizacji, czy też zupełnie przestanie ona istnieć. Zależy to od wyniku konfrontacji między mocarstwami.”
“Bazując na dotychczasowej sprawdzalności wyników dla cybernetycznej metody wyznaczania punktów konfliktowych prawdopodobieństwo zaistnienia opisanego wyżej scenariusza właśnie w roku 2024 jest bliskie pewności.”
Autor wykazuje typową dla egzostatyka 😉 pewność siebie przy informowaniu innych. Proszę nie zapominać, że przy wnioskowaniu bazuje Pan na ekstrapolowanych liniowo danych, a prawdopodobieństwo że przyszły rzeczywisty przebieg pokryje się z ekstrapolowanym, aż tak wysokie nie jest 🙂
Tak faktycznie, autora można określić jako egzostatyka. Dlatego zapewne jego “analizy pisane” charakteryzują ozdobniki w zdaniach i chęć niepowtarzania parokrotnie tych samych zwrotów. Wyrażenie “jest bliskie pewności” miało oznaczać “jest najbardziej prawdopodobne”. Wszystko zależy od definicji słowa “pewność”. Jeśli przyjąć, że słowo “pewność” odnosi się tak jak w statystyce do zdarzenia o prawdopodobieństwie równym 1 (czyli 100%). To wyrażenie użyte w tekście może wykazywać cechę pseudoinformowania dysymulacyjnego. Jeżeli się mylę, to proszę o sprostowanie kolegę statyka (?).
W celu ujednoznacznienia poprawiłem ten fragment tekstu.
Dziękuję za zwrócenie uwagi na ten fakt i pozdrawiam.
Po poprawce na “najbardziej prawdopodobne” stwierdzenie jest akceptowalne.
Sprostuję jeszcze, że poprzednia wersja wyglądała na pseudoinformację, ale symulacyjną, polegającą na podkoloryzowaniu prawdopodobieństwa prognozy do poziomu wyższego, niż wynikałoby to z przesłanek.
Również pozdrawiam 🙂
Co zaś tyczy się wykorzystywania danych ekstrapolowanych, to widzę to tak:
– w krókich przedziałach czasowych (do ok. 10 lat) powinny być wystarczające zarówno do wyznaczanie punktów polifurkacyjnych, jak i pokazania dynamiki oraz tendencji zmian sterowniczych dla krajów o dużej skumulowanej energii swobodnej (w przybliżeniu proponuję przyjąć – wystarczające dla państw o udziale w globalnych procesach sterowania powyżej 1,00 %. Korekta danych jaką przeprowadzałem w ciągu ostatnich 6 miesięcy nie przekroczyła +/- 0,05 % dla pojedynczego systemu, co w okresie 10 letnim powinno zmieścić się w rzeczonym 1 %)
– w średnich przedziałach czasowych (10 – 20 lat) mogą być one niewystarczające do tego żeby precyzyjnie wyznaczyć punkty polifurkacyjne i dynamikę zmian sterowniczych, ale wciąż mogą pokazywać tendencję zmian sterowniczych (chodzi o określenie który kraj będzie wzrastał, a który malał)
– w długich przedziałach czasowych (powyżej 20 lat) metoda ekstrapolacji już nic nam nie powie i tutaj należałoby sięgnąć do innych metod opisanych przez Prof. Stefana Kurowskiego w książce “Historyczny proces wzrostu gospodarczego”, wyd. PWN Warszawa 1963.
Jeszcze jedna uwaga na koniec odnośnie energii swobodnej. Produkcja stali (jako produkt symptom) jest ważnym wskaźnikiem poziomu mocy i energii swobodnej. Nie należy jednak zapominać o tym, że równie ważny jest potencjał demograficzny utrzymywany na odpowiednim poziomie. Jednym słowem bez zastępowalności pokoleniowej naród wymiera i nawet największy poziom produkcji stali nie pomoże jeśli nie będzie komu tego potencjału wykorzystywać.
Z ekstrapolacją liniową danych to jest tak, że całkiem fajnie przybliża ona przyszłe przebiegi, ale przy milczącym założeniu że się trendy nie odwrócą – a im dalej się wybiega w przyszłość, tym mniejsza szansa że nie nastąpi jakieś odwrócenie trendu.
Słusznie zauważa Pan, że oprócz socjoenergii ważna jest też socjomasa. Warto dodać, że ważny jest też rozwój struktury, rozumiany cybernetycznie jako produkcja, gromadzenie i przetwarzanie informacji użytecznych sterowniczo, tym bardziej że współcześnie rośnie rola wojny informacyjnej w porównaniu do wojny energetycznej. Czy nie na tym właśnie polega dość wysoka sprawność w sterowaniu międzynarodowym państwa Izrael, bynajmniej nie wynikająca z jego własnej energii swobodnej szacowanej metodą doc. Kosseckiego?
Dzięki za arcyciekawą analizę. Mam małe wątpliwości co do Korei Płn. Autor sugeruje, że wydarzenia z testami broni atomowej mogą służyć w interesie USA do wywołania energetycznej konfrontacji a tymczasem póki co służą interesowi Chin. Po prostu pokazuje niemoc USA w regionie i strach u ich głównych tam sojuszników. W świetle osiągnięcia dwukrotnej przewagi sterownicze Państwa Środka nad Japonią w przyszłym roku może uda się bez użycia jednego wystrzału wciągnąć Japonię do sojuszu (decydenci i opinia w Japonii może uznać to za żywotną konieczność). Jakby tak się stało Korea Południowa już bez problemu została wciągnięta do strefy wpływów bloku Chiny, Rosja, Japonia. Taki blok już w przyszłym roku miałby porównywalny potencjał sterowniczy co NATO.
Panie Adamie,
Myślę, że Pana wątpliwość wynika z mieszania zagadnień STRATEGI i TAKTYKI.
Temat ten tej bardzo przystępnie omówiony w Książce pt. “Naukowe podstawy Nacjokratyzmu”, J.Kossecki, wyd. HarFOR, Warszawa 2015, na str.12-19. Książka ta jest dostępna za darmo na stronie autonom.edu.pl pod linkiem:
http://www.autonom.edu.pl/publikacje/kossecki_jozef/naukowe_podstawy_nacjokratyzmu-tiff.pdf
Dodatkowo spróbuję wyjaśnić tę różnicę na przykładzie opisanym przez Pana.
W kwestii potencjalnych wydarzeń przy udziale Korei Północnej proszę pamiętać, że była to tylko nasza TEZA postawiona na poziomie TAKTYCZNYM, a nie strategicznym.
Chińskie udziały w terowaniu międzynarodowym stale szybko ROSNĄ (proszę zobaczyć w tabeli.2), dlatego STRATEGIA CHIN będzie zakładała jak najdłuższe utrzymanie pokoju w rejonie wschodniej Azji. Najbardziej prawdopodobne jest to, że Chiny będą chciały pokojowo wciągnąć Japonię w swoją strefę wpływu).
Amerykańskie udziały w sterowaniu międzynarodowym stale szybko MALEJĄ (proszę zobaczyć w tabeli.2), dlatego STRATEGIA USA może opierać się o 2 warianty:
Wariant 1 – Pozwolić zepchnąć się do roli podrzędnego mocarstwa (stając się systemem o powstrzymywanej rozbudowie – długofalowo wariant korzystniejszy cybernetycznie, ponieważ pozwoli Waszyngtonowi zoptymalizować Energię swobodną USA) – efektem tego wariantu byłaby chęć utrzymania pokoju i zgoda na wypuszczenie Japonii ze swojej strefy wpływu.
Wariant 2 – Walczyć o osłabienie Chin (rozbicie na kilka osobnych państw), ale do tego potrzebny jest konflikt w tamtym rejonie. To spowoduje jeszcze szybszą zapaść USA (system o niepowstrzymywanej rozbudowie “żyje” po prostu krócej)
Wariant 2 jest bardziej prawdopodobny z uwagi na IDEOLOGIĘ USA (ideologia warunkuje strategię), która zakłada, że Stany Zjednoczone chcą wszędzie szerzyć wartości demokracji i poprawności politycznej.
I tak realizacja STRATEGI opisanej w Wariancie 2-gim wymaga określonej TAKTYKI. TAKTYKA ta odpowie na pytanie “jak wywołać zamęt w rejonie Zachodniego Pacyfiku ?”. A czy punktem zapalnym będzie atak ze strony Korei Północnej, czy incydent pomiędzy państwami bloku chińskiego i amerykańskiego na którymś z mórz tamtego rejonu to ze strategicznego punktu widzenia mało istotne finezje.
Dziękuję za obszerną odpowiedź. Książkę Pana doc. Kosseckiego czytałem i choć nie znam jej na pamięć to widzę różnice między ideologią a strategią, strategią i działaniami operacyjnymi, działaniami operacyjnymi a taktycznymi. Jak domyślam się ideologią Chin jest bycie Państwem Środka ;), czyli hegemonia światowa nad resztą “barbarzyńców”. :). A pisząc o korzyściach z działań KP miałem na myśli oczywiście poziom TAKTYCZNO-OPERACYJNY, który ma służyć celowi strategicznnemu – wyrzucenie wpływów Jankesów z regionu. Właśnie dlatego postawiłem hipotezę, że poprzez sterowanie działaniem KP chodzi Chinom o pokazanie sojusznikom USA w regionie, że ich gwarant bezpieczeństwa nic nie jest w stanie zrobić, nie umie poradzić sobie z Państwem Kima i w ten sposób pokojowo podporządkować sobie region wschodniej Azji. Oczywiście to tylko takie moje dumnie i kombinowanie. Nie wierzę w konflikt energetyczny USA – Chiny. Takie działanie związałoby obie strony na długie lata i wcale nie dało gwarancji osiągnięcia celu strategicznego. Prawdopodobne bardzo jest, że w tym czasie Niemcy mocno by się zbliżyły do Rosji. Walczące USA i Chiny miałby ograniczone zdolności sterownicze możliwe, że na dekady. (w czasie II WS Anglia i Francja zajęte konfliktem kilka lat straciły kontrolę nad koloniami) O udziale w procesach sterownia Niemiec z podporządkowanymi sobie krajami UE + Rosja pisał Pan w którejś analizie.
Panie Adamie,
Pana hipoteza:
“Właśnie dlatego postawiłem hipotezę, że poprzez sterowanie działaniem KP chodzi Chinom o pokazanie sojusznikom USA w regionie, że ich gwarant bezpieczeństwa nic nie jest w stanie zrobić, nie umie poradzić sobie z Państwem Kima i w ten sposób pokojowo podporządkować sobie region wschodniej Azji.”
także może być słuszna (jak bardzo prawdopodobna tego nie ocenimy tą metodą cybernetyczną, ponieważ jest to zagadnienie taktyczne. Niemniej weryfikacja będzie możliwa już niedługo (po Olimpiadzie 2018 roku). Jeśli KRLD przypuści atak na któreś z państw bloku amerykańskiego, to będziemy mogli mówić o tym że najprawdopodobniej decyzjami Kim Dzong Una sterowali Amerykanie. Jeżeli zaś przejęcie wpływów nad Japonią odbędzie się pokojowo, to bardziej prawdopodobne jest to, że rolę organizatora w Koreańskim systemie sterowania (dla KRLD) spełniają Chiny.
Pan Tomasz Banyś sformułował na swoim blogu w stosunku do mojej analizy dwa zarzuty. Otomoje odpowiedzi:
Zarzut 1:
Oryginalny mój tekst•„Chiny są najsilniejszym pretendentem do bycia hegemonem.” i •„Jeżeli chodzi o USA, to są aktualnym hegemonem.”
Pan Tomasz Banyś twierdzi, że to nieprawda i że od 2014 roku to Chiny są aktualnym hegemonem. Panie Tomaszu, USA są silne siłą sojuszu, któremu przewodzą czyli NATO, a sojusz ten do 2017 roku posiadał ponad dwukrotną przewagę nad Chinami. Chinom nie udało się dotąd doprowadzić do rozpadu NATO ani zbudować sojuszu silniejszego niż NATO, więc to USA jest hegemonem.
Zarzut 2:
Mój tekst, któremu pan Tomasz Banyś zarzuca nieprawdę:
•„Lepszym scenariuszem jest dla USA pokonanie Chin przy pomocy Rosji i Niemiec. Ponieważ Rosja i Niemcy też słabną, USA na długo zachowają swoją część wpływów i będą mogły próbować poróżnić Rosję i Niemcy w przyszłości.”
W swoim wywodzie Pan Tomasz Banyś próbuje udowodnić, że nie da się pokonać Chin przy pomocy Rosji Niemiec, bez udziału dodatkowych sojuszników. W przytoczonym fragmencie mojego tekstu nie ma jednak informacji, że innych sojuszników nie będzie. Gdyby pan Tomasz Banyś przeczytał moją analizę do końca , to wiedziałby, że dalej jest mowa o szerszym sojuszu i takich rzeczy by nie pisał. Ten komentarz dowodzi jedynie, że nie wszyscy zrozumieli moją analizę, więc przygotuję analizę bardziej szczegółową. Przytoczony tu fragment w uszczegółowionej analizie również przeredaguję, aby nie dało się go zrozumieć w inny sposób.
Tekst został przeczytany w całości i stąd postawione 2 wnioski, inne niż podaje AUTOR (Pan Damian). Wnioski te to:
1. “Wynika stąd jasno, że porównania pracy naukowej (Instytut Cybernetycznych Analiz Strategicznych) z interpretacją filozoficzną (http://damian-kmiotek.blog.pl/) nie da się przeprowadzić na gruncie naukowym.”
2. “W całym tekście AUTOR stawia sporo twierdzeń, ale dla żadnego z nich nie przedstawia niestety dowodów w postaci obliczeń. Zatem w myśl nowoczesnego podziału dziedzin poznania, uprawia on „filozofię” (w filozofii występują twierdzenia, ale nie ma formalnych dowodów) a nie „naukę” (nauka zawiera w sobie zarówno twierdzenia jak i potwierdzające lub obalające je procedury dowodowe).”
Przykłady liczbowe posłużyły jedynie:
– wskazaniu dezinformacji symulacyjnych (w odniesieniu do wyliczeń które pokazałem) popełnionych przez Pana Damiana (co można cybernetycznie wytłumaczyć jego egzodynamizmem)
– i miały przede wszystkim zachęcić Pana Damian do umieszczenia w swojej analizie DOWODÓW (czyli własnych obliczeń).
P.s.
Panie Damianie, napisał Pan:
„Jeżeli chodzi o USA, to są aktualnym hegemonem.”
a nie jak odwołuje się Pan w swoim komentarzu:
„Jeżeli chodzi o NATO, to są aktualnym hegemonem.”
a to kolejny przykład tym razem pseudoinformacji symulacyjnej.
Cieszę się że AUTOR chce podjąć się tego zadania, proszę jedynie pamiętać Panie Damianie, aby oprócz TWIERDZEŃ zawrzeć, także ich DOWODY co jest kluczowe wg. wniosków 1 i 2 przytoczonych przeze mnie na samym początku tego tekstu. Jest to sedno całej sprawy.
Nalegam też na umieszczenie na stronie Państwa Bloga linka do mojej analizy na Państwa Blogu, czego wymaga zwykła uczciwość (etyka cywilizacji łacińskiej).
————————————————
Aktualizacja z dn. 11.01.2018
Jak słusznie zauważył Pan Tomasz Olejniczak, hegemonia występuje w momencie osiągnięcia 2-krotnej przewagi jednego systemu nad drugim. W analizie radzę więc użyć słów “lider” lub “przewaga”,
Tomasz Banyś
Panie Tomaszu, a który kraj NATO ma ponad dwukrotną przewagę nad każdym z pozostałych? A ewentualne sojusze wewnątrz NATO udaje mu się niwelować przy pomocy Wielkiej Brytanii i projektu trójmorza? Nawet jeśli odstąpię od nazywania USA hegemonem nie będzie miało to żadnego wpływu na wynik mojej analizy..
Tymczasem Pan stosuje podwójne standardy, ode mnie wymagając dowodu w postaci obliczeń na każde zdanie jakie umieściłem w mojej analizie, tymczasem sam nie zamieszcza Pan dowodu w postaci obliczeń na tak kluczowe założenie jak to, po której stronie opowie się Japonia’ tylko arbitralnie Pan coś zakłada: “Dla Japonii klęska NATO to jednocześnie klęska Ameryki. Tej samej Ameryki, która 6 sierpnia 1945 roku dokonała ludobójstwa w Hiroszimie.[14] Jeśli przyjąć, że upokorzenie na arenie międzynarodowej Gaijin[15] znad Missisipi to dla Japończyków sprawa obrony honoru, to wniosek może być następujący – będzie to ich cel ideologiczny. “. Dlatego kończę dyskusję z Panem i nie zamierzam odpowiadać na dalsze Pana komentarze. Niech przebieg przyszłych wydareń będzie dowodem na to, która analiza była lepsza.
Damian Kmiotek
Panie Damianie,
Standard nauki – jako dziedziny poznania – jest jeden:
musi ona zawierać zarówno twierdzenia jak i dowody,
a tych ostatnich (nad czym ubolewam) niestety Pan nie przedstawił (nawet jednego wyliczenia). Po Pana wypowiedziach mogę wnioskować, że celem Pana artykułu (http://damian-kmiotek.blog.pl/) było jedynie niezgodzenie się (dla zasady, na złość,…) z analizą naszego Instytutu na bazie wniosków opartych o “Pana wyobrażenie nt. rzeczywistości geostrategicznej” (świadczy o tym niechęć do przedstawienie dowodów Pana Analizy).
Ponieważ jednak w myśl etyki łacińskiej szanuję Pana ideologiczne podejście do kwestii poznania rzeczywistości (co nie znaczy że zgadzam się z tą cechą charakterystyczną m.in. dla przedstawicieli cywilizacji sakralnych), zatem przyjmuję do wiadomości Pana niechęć do dalszej polemiki i umieszczenia na Państwa Blogu linka do mojego wykładu ze zjazdu NAI.
P.s.
Co do cytatu który Pan przytacza
“„Dla Japonii klęska NATO to jednocześnie klęska Ameryki. Tej samej Ameryki, która 6 sierpnia 1945 roku dokonała ludobójstwa w Hiroszimie.[14] Jeśli przyjąć, że upokorzenie na arenie międzynarodowej Gaijin[15] znad Missisipi to dla Japończyków sprawa obrony honoru, to wniosek może być następujący – będzie to ich cel ideologiczny. „”
to pominął Pan bardzo istotne kolejne zdanie “Jak wiemy strategia aby była skuteczna, powinna zawsze być podporządkowana ideologii”, który mówi o zależności pomiędzy ideologią a strategią. Kwestię tę mogłaby Panu pomóc zrozumieć pozycja:
J.Kossecki, “Naukowe podstawy Nacjokratyzmu”, wyd. HarFOR Warszawa 2015, str. 12-19, dostępna na stronie autonom.edu.pl, link poniżej:
http://www.autonom.edu.pl/publikacje/kossecki_jozef/naukowe_podstawy_nacjokratyzmu-tiff.pdf
Zaś obliczenia uwzględniające Japonię, których brak zarzuca Pan Instytutowi ICAS znajdzie Pan w jednej z naszych poprzednich analiz z lutego 2017 roku, pt. “Chiny, USA, Rosja i kwestia Polska” (np. równania – rów.1-b, rów.1-c, etc.), link poniżej:
https://instytuticas.wordpress.com//2017/02/26/chiny-usa-rosja-i-kwestia-polska/
Pozdrawiam,
Tomasz Banyś
Moje wątpliwości budzi stwierdzenie: “Chiny już w 2014 roku zostały światowym hegemonem, dysponując największymi udziałami w procesach sterowania międzynarodowego”. Czy dla autora dysponowanie największym udziałem jest równoznaczne z hegemonią? Proponowałbym trzymać się terminologii doc. Kosseckiego, według której hegemonem jest strona dysponująca co najmniej 2-krotną przewagą nad stroną przeciwną – w takim ujęciu ChRL jeszcze daleko do bycia “światowym hegemonem”, są jedynie liderem w klasyfikacji indywidualnej 😉
Zgadzam się z Panem Panie Tomaszu. Przyjmując nazewnictwo zastosowane przez Docenta Kosseckiego o hegemonie będziemy mówić w momencie osiągnięcia przez jeden z systemów (państw) 2-krotnej przewagi nad tym względem którego ta przewaga jest osiągana. Słowo hegemonia w przypadku Chin i USA zastąpiłem słowami “lider” i “przewaga”.
NA powyższym przykładzie widać jak ważne jest trzymanie się ustalonych definicji. Pozwala to uniknąć np. pseudoinformacji symulacyjnych.
Dziękuję za czujność i pozdrawiam,
Tomasz Banyś